Gdy wieczorem, mimo dnia beztreningowego, dopada mnie zmęczenie godne olimpijczyka, najchętniej zaszyłabym się pod kocem. Ja i koc. W kocu zrobiłabym sobie otwory, by móc oddychać, po czym naciągnęłabym go po sam czubek głowy. Żeby mnie broń Boże żadna wredna baba krzycząca z reklamy nie zaczepiała, ani brudne talerze w zlewie nie irytowały. I odpoczywałabym... Ale to nie w moim stylu. Bo kiedy jestem tak zmęczona, postanawiam zrobić więcej. To trochę tak jak z zawodami sportowymi w podstawówce. Po stu metrach jesteś tak zmęczony, że bardziej się nie da. No właśnie, skoro i tak nie da się być bardziej zmęczonym, to może warto przyspieszyć? :)
I w końcu tak leniwie zapowiadający się kanapowy wieczór przeistacza się w walkę ze stertami brudnych skarpetek, jajkiem z kolacji wtartym w podłogę, z planowanymi od dawna porządkami w szafie Laury. A gdy czuję, że ze wszystkim nie zdążę, znowu planuję. To i to, jeszcze tamto, a jak skończę to... Ah tak, jeszcze post na bloga. Jaki wspaniały jest poranek po takim wieczorze! Wreszcie odkładasz funkcję kury domowej, skupiasz się wyłącznie na byciu mamą tej wspaniałej dziewczynki.
Całkiem fajne zdjęcia udało mi się, mimo mroźnego wiatru, zrobić w majówkowy weekend. Tak więc dziś Laurka majowo-ogrodowo-tarasowa :)
Laura była ubrana:
Kapelusz, Sweterek - H&M
Kurtka, Spodnie, Trampy - Zara
Piękne zdjęcia jak zawsze buziaki dla słodkiej Lauruni :)
OdpowiedzUsuńNa moja Nadusie czeka w szafie ten sam slodki sweterek, ale wrozm. 68:) a do tego futrzate bolerko:). Laura..ah ta slodka Laura:).
OdpowiedzUsuńBardzo udane zdjecia bede czesciej zagladac pozdrawiam:) Ala
OdpowiedzUsuńjeszcze tylko 5 zdj na insta i odblokujesz na dzien, ciesze sie :-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA nie miało być 432? :P
Usuń