Krzykacz na horyzoncie

    Czy dzieciak krzyczący to wstyd dla matki? Charakter mojego dziecia według Hogg to połączenie wrażliwca z aniołkiem, z naciskiem na aniołka. Wiedziałam to od razu po przeczytaniu "dziecięcej biblii" i świadomość taka trwała rok. Jakież było moje zaskoczenie, gdy po skończeniu roku Laura zaczęła mieć... swoje zdanie! Przestała robić dokładnie to, o co proszę, pokazuje bunt gdy tylko nadarzy się okazja, a w dodatku okazało się, że ma drugą, wredną stronę charakteru. Trochę przecierałam oczy, bo do tej pory byłam święcie przekonana, że o swoim dziecku wiem wszystko. 
    Chciałam więc z okazji "poznania się" na nowo, zmieniać wszystkie zasady, dopasowywać je do zbuntowanej pannicy. Biorąc przykład z innych mam, mówić "Jesteś wredna!" i stawiać do kąta rozżalone dziecię... Chciałam, przez chwilę, potem się opamiętałam. To nie Laura jest wredna, co najwyżej jej zachowanie jest złe i to staram się jej bardzo wyraźnie komunikować. Dziecko, w miarę gdy rozumie więcej, chce też pozwolić sobie na więcej, sprawdzając przy tym rodziców. Wczoraj nie można było otwierać tej szafki... ale może już zapomnieli? I tu zaczyna się rola prawdziwego bohatera-rodzica. Jedyne właściwe i słuszne wyjście z sytuacji to, mimo irytacji sięgającej nieba, po raz setny tonem spokojnym i stanowczym powtórzyć, że szafki otwierać nie wolno. 
    Bunt w domu jest do zniesienia. Chwila tupania nogami i jesteśmy z siebie dumni, do następnego razu. Gorzej bywa z asertywnością w stosunku do dziecka, gdy się wyjdzie "do ludzi". No która matka lubi te gały wybałuszone na krzykacza małego, któremu przebrzydła rodzicielka na cukierka nie pozwala? Dla mnie to nie wstyd. Ponadto taki maluch ma prawo okazać swoje niezadowolenie, ma prawo się rozpłakać. Nie wiem czemu to budzi wśród postronnych takie zdziwienie i zniesmaczenie. Czy my, dorośli, również nie czujemy się sfrustrowani, gdy nie dostajemy tego, czego chcemy? To właśnie uległe mamusie, które błyszczą w oczach gapiów pozwalaniem na wszystko, w samotności rwą sobie bezustannie włosy z głowy, na którą dziecior włazi gdy tylko chce. Chyba nie o to nam chodzi? Warto narazić się tłumom, by zyskać respekt w oczach naszego dziecka.













Butki ze zdjęć i inne rzeczy z szafy Laurki na aukcjach Allegro pod tym linkiem: http://allegro.pl/listing/user/listing.php?us_id=19837379

5 komentarzy:

  1. Anonimowy25 maja, 2014

    marzę o dziecku, jednak nie pracuję, boję się, że sobie nie poradzę... na pomoc finansową rodziców jakąś drobną na pewno mogę liczyć, jednak to na pewno nie wystarczy... ehh.. nie wiem kiedy pozwolę sobie na dziecko :( narazie jestem młoda, jestem w twoim wieku, ale obawiam się, że nigdy nie będzie mnie na to stać:( pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jesteś w stanie zapewnić dziecku dach nad głową i miłość, to stać cię na nie - może to się wydawać naiwne rozumowanie, ale spróbuję Ci udowodnić, że tak nie jest. W moim odczuciu, wydatek "nadprogramowy" przy dziecku to 200 zł miesięcznie - 2x paczka pampersów + 2x duże pudło mleka (no chyba że zdecydujesz się i będziesz miała możliwość karmić piersią, koszta spadają do stówy). Czego dziecko potrzebuje więcej? Kreatywności rodzica i tego, by dorosły nie bał się odpowiedzialności, wiedział co robi, dawał poczucie bezpieczeństwa. Oczywiście, przed narodzinami jest wiele wydatków związanych z wyprawką dla noworodka, ale większość rzeczy można kupić używanych, a w wielu przypadkach po prostu dostać "w spadku". Tak też jest z ubrankami, zabawkami i wszystkim innym. Tutaj polecam artykuł, tak jak autor pisze, w życiu byśmy się nie spodziewali, ilu ludzi nagle chce nam pomoc i ile rzeczy dostajemy w prezencie lub na pożyczenie przez zwykłą życzliwość, a czasem chęć pozbycia się niepotrzebnych dzidziusiowych akcesoriów: http://www.wolnymbyc.pl/ile-kosztuje-dziecko-od-zaplodnienia-do-porodu/ Przy odpowiednim nastawieniu rodziców dziecko wcale nie będzie czuło się gorsze przez to, że nie ma bluzeczki prosto ze sklepu, a że rodzice zawsze chcą dać dziecku to co najlepsze... wystarczy ruszyć głową, może to dobry moment, żeby nauczyć się szyć? ;) Jeśli dziecko będzie czuło miłość rodzica, będzie w pełni akceptowane, bezpieczne, będziesz poświęcać mu swój czas, rozmawiać, wspierać, chwalić i motywować - będzie szczęśliwe za 100 zł miesięcznie. Ok, więcej pieniędzy będzie potrzebne gdy dziecko trzeba wysłać do szkoły czy przedszkola, ale ile to jeszcze lat musi upłynąć... Wszystko może się zdarzyć, ale gdy dziecko będzie już na świecie, poradzisz sobie z każdą sytuacją, a zastanawiając się jak to będzie za 6 lat, prędko się nie zdecydujesz.

      Usuń
    2. Zgadzam sie z tym w 100%, dziecko jest przede wszystkim najlepszym motorem napedowym do tego by stac sie lepszym czlowiekiem i motywuje do walki o lepszy byt. Milosc to jest to czego dziecko potrzebuje najbardziej, jesli ma przy tym suchy tylek i pelny brzuszek jest naprawde szczesliwe.

      Usuń
  2. Paulinko, Twojego bloga śledzę od dłuższego czasu, zachwycając się Twoją córką ! Muszę przyznać że wiele kobiet - młodych mam czy też już tych z pozoru " doświadczonych" , mogłoby wiele się od Ciebie nauczyć !! : ) Od dłuższego czasu dorabiam sobie na studia jako niania i powiem Ci że jak widzę zachowanie " starszych " niań z którymi mam codziennie styczność to opadają mi ręce i uświadamiam sobie że w przyszłości chyba nie będę miała nianię bo wychowają mi potworka a nie dziecko ! :D
    Pozdrawiam P .

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy29 maja, 2014

    Super Laurunia wyszła :-)

    OdpowiedzUsuń